Pages

Sunday, May 27, 2012

Pierdzioszek.

Albo niedzielne-pracowniane raku. Pierdzioszek to nie ja, tylko doskonałe ciasto przywiezione przez Agatkę. Jest to zapiekanka z solidną ilością cebuli i serem ricotta. Smakowite, trochę słodkie, ciekawe dlaczego się tak nazywa? Och, były też inne super rzeczy do jedzenia, sałatka z tuńczyka kapitalna, i inne, trudno wyliczać. Pysznie jak zwykle. Co do efektów ceramicznych, to było naprawdę dobrze, dużo fajnych prac, piękne talerze, korale, ach te korale! Oczywiście zdarzyło się, że coś tam pękło mniej lub bardziej, to zawsze może sie zdarzyć, taki jest proces. Ale generalnie było dobrze. Paulina robiła zdjęcia, mam nadzieję, że coś umieści u siebie na blogu. U mnie zdjęcia takie bardziej środowiskowe, że się tak wyrażę. Pierwsze zdjecie przedstawia nasze najnowsze szmaty redukcyjne, które jeździły od jakiegoś czasu w samochodzie i miały być obiciami "ślicznych krzesełek". Okazało się, że stare szmaty gdzieś się zadziały, więc te niedoszłe obicia zostały okryciami uroczych kociołków. Doprawdy, to najpiękniejsze szmaty redukcyjne jakie widziałem! Drugie i trzecie to moje stojaki różne. Stojaki oczywiście sie spisały wyśmienicie, jak zwykle, choć błagam was, nie zatykajcie drutów miękką gliną tuż przed włożeniem do gorącego pieca. Eksplodują fenomenalnie i kawałki gliny są wszędzie. Niektórzy nie lubią pięknych naczyń z poprzyklejanymi do szkliwa kawałkami gliny. Ciekawe dlaczego...? Wreszcie zdjęcie ostatnie pokazuje chwile relaksu pomiędzy rozładunkami pieca. Jak ja zazdroszczę takich chwil... Popatrzcie na dłoń Halinki, jak ona to zrobiła ?! Bardzo przyjemnie dziś było naprawdę. Dziękuję wszystkim:)







2 comments:

Wiewióra said...

fajnie musiało być i nazwa ciasta bossska!

Ryszard Grosz said...

było fajnie:)
pozdrawiam!