Pages

Showing posts with label wycieczki. Show all posts
Showing posts with label wycieczki. Show all posts

Thursday, October 13, 2011

To much everything = Dużo wszystkiego.

To much everything, not much around clay. I'm not sure it's correct written in English. Ok, you know what I mean. Last days, maybe even weeks, I do many things accept making pottery. Last Friday-Saturday-Sunday I was on a company trip to Podlasie region in Poland, near the border with Belarus. Kruszyniany village. Below are some pictures from the ride to Podlasie. To add an accent related to ceramics last pic comes from last fire with my friend Mati. cheers!
-------------------------------------------------------------
Się dzieje dużo wszystkiego. W ostatni piatek-sobotę-niedzielę byłem na Podlasiu, na firmowym wyjeździe integracyjnym. Tak to się nazywa? Kruszyniany, gospodarstwo agro Tatarska Jurta. Po drodze rzut oka na dolinę Biebrzy, odwiedziny synagogi w Tykocinie, na miejscu zwiedzanie meczetu. Ekumenicznie, dosyć dobra pogoda, tatarskie jedzenie, smaczne, choć trochę ciężkie. Mam nadzieję, że teraz dla odmiany zajmę się z ceramiką. Się mi marzy wypalić coś z Matim, chociaż strasznie sie ochłodziło, ja sie zaziębiłem, a właściwie nie ma kiedy. W pracowni biskwitów pod sufit, trzeba to wszystko poszkliwić, wypalić i oddać w dobre ręce. Nie sfotografowałem nawet naczyń z ostatniego wypału gazowego. A pojechać do Krakowa? Weź! Na dole garść zdjęć z drogi tam. Aby dodać jakiś akcent ceramiczny zamieszczam zdjęcie z ostatniego wypału. Fajnie było!

the basin of Biebrza river where many rare sorts of birds



synagogue in Tykocin, which exist as the museum in our times...





Sunday, July 17, 2011

In the Botanic Garden = W Ogrodzie Botanicznym.

I'm back in Warsaw and the studio. Today, I went with my wife to visit the Botanic Garden in our city. We enjoyed watching flowers and breathing fresh air among the plants. See the pictures...
-----------------------------------------------------------
Wróciłem do miasta i pracowni. Dwa tygodnie bez gliny na rękach, za to sporo pracy nad nowymi projektami się zrobiło, sporo roboty komputerowej bardzo ważnej. Dzisiaj wybraliśmy się z Dorotką do Ogrodu Botanicznego UW. Oczywiście nie chciało mi się, jak zwykle, ale potem jakoś się wkręciłem. Proszę sobie wyobrazić, już po kilkunastu krokach pod drzewem, pod którym lubię zwykle siadać w Ogrodzie, spotkaliśmy filcującą na mokro kuchenną Wiewiórę z Córcią jedzącą jagodziankę. Nie, dobrze się czuję, dlaczego? Wielką jagodzianę z olbrzymią ilością jagód jadła! Potem chodziliśmy pomiędzy roślinkami i robiliśmy zdjęcia wszystkiemu. Wszyscy tak robią. Miłego oglądania...









Wednesday, October 6, 2010

In the mountain = W górach.

In the Ropki Village, Beskid Niski Moutain.
----
Tutaj byłem od czwartku do niedzieli, Ropki, Beskid Niski.





our company stuff