Pages

Wednesday, June 1, 2011

Back at work = Znowu w robocie.

Last weekend I went to Jelenia Góra to visit my Mum and my sister's son, Marek. The weather in Lower Silesia was perfect. Now I'm back in the city and the studio, throwing some new vases and preparing the stuff for glazing and firing. Two events, Żolifest and Warsaw Ceramic Fair are very close, I need some new pots.
---------------------------------------------
W ostatni weekend pojechałem do Jeleniej Góry, odwiedzić Mamę i mojego siostrzeńca Marka. Pogoda w tamtym rejonie Dolnego Ślaska była kapitalna, dużo słońca i wiatr, lubię jak tam tak jest. Tak jak za każdym razem, tak i teraz ubolewałem nad tamtejszym stanem komunikacji. Wybrałem się pociągiem z Jeleniej Góry do Szklarskiej Poręby, około 20 kilometrów pociąg jedzie ponad godzinę, tory są w fatalnym stanie, w niektórych miejscach gałęzie drzew szorują po oknach wagonów. Dworzec kolejowy w Jeleniej Górze, który kiedyś (kiedy?) musiał być przepiękny, teraz jest w opłakanym stanie. Farba na stalowo-drewnianej konstrukcji wiat nad peronami jest złuszczona w stopniu wręcz imponującym. Nie ma o czym gadać, wiadomo jak jest, dość narzekania!
Teraz jestem z powrotem w mieście, i w pracowni, tocząc wazony, przygotowując prace do szkliwienia i wypału. Dwa ważne dla nas wydarzenia, Żolifest i Spotkania Ceramiczne (7WSC) są coraz bliżej. Potrzebuję nowych gliniaczków. Nie żebym nie miał starych, ale nowe to zawsze nowe, czyż nie? Chodzą mi o głowie nowe pomysły, otwierają się kolejne ścieżki poszukiwań, jak zawsze trzeba coś wybrać, coś odrzucić, nie da się realizować wszystkiego. Czas tak szybko biegnie...Nie tak dawno jeszcze były śniegi, a teraz jemy truskawki po 7 złotych za kilogram!





No comments: