Pages

Showing posts with label rodzina. Show all posts
Showing posts with label rodzina. Show all posts

Friday, December 14, 2012

Zupa paprykowa z ravioli w środku. = Ravioli and vegetable soup.

Piątkowa zupa u syna Michała. Tym razem gotowała mama Michała, Marta. Też było bardzo dobre:) Na deser biszkoptowe z morelami. Jest taka cukiernia przy Dąbrowskiego. Fajnie. 
To pod spodem nazwałem "ciepłe naczynia". Będzie z tego seria naczyń w ciepłych kolorach, dekorowanych angobami. Mam nadzieję skończyć toczenie tej serii przed świętami. Uda mi się?



Friday, November 23, 2012

Makaron.

Obiad Michała. Makaron z łososiem, dużą ilością pietruszki i pesto. Prosta w sumie formuła, przepyszna w wybornym towarzystwie. Potem kilka partyjek w młynka, który jest prostą i łatwą grą tylko z pozoru. W INUI moodstore jest w tych dniach ciekawa wystawa świecących prac ceramików z Keramosu, na pewno warto obczaić!  Pozdrawiam:)




Friday, November 9, 2012

Ryż z warzywami.

Ryż z warzywami w wersji, można powiedzieć, odrobinę bardziej zaawansowanej. Dzisiejszy obiad w wydaniu mojego syna Michała. Niezwykle prosty obiad zjedzony w drogim towarzystwie urasta. Taka prawda. Ubiegły świąteczny weekend spędziłem na Dolnym Śląsku i ciągle jeszcze nie do końca się pozbierałem organizacyjnie. Biskwity powypalane i można powoli szklić. Projekty bożonarodzeniowe też wymagają przyspieszenia. Któregoś dnia szedłem w Cieplicach do domu z przystanku pks i zobaczyłem ten widok na zdjęciu niżej. Wiem, że ono nie oddaje, ale wyglądało tak jakby góry płonęły. Pomyślałem o wulkanie, którym niegdyś miała być Śnieżka, ale ten szczyt jest akurat po lewej. Nie widać go w tym kadrze. Tutaj płonie niebo gdzieś nad Izerami...






Friday, October 12, 2012

"Wszyscy Francuzi to lubią."



Ten post w zasadzie nie ma większego sensu. To o Francuzach powiedział mój syn Michał po tym jak kupił mi w mokpolu przy Puławskiej mus jabłkowy. Wcześniej jedliśmy hamburgery z frytkami w nowopowstałym barze przy Różanej. Ja jeszcze piłem kolę...








Tuesday, August 28, 2012

Curry House.

Dzisiejszy obiad z Michałem w restauracji Curry House u zbiegu Żeromskiego i Reymonta, na warszawskich Bielanach. Ja słyszałem bardzo pochlebnie o tym miejscu z wielu ust. Miałem ochotę tam zjeść ale ciągle się nie składało. Aż dzisiaj proszę! Sobie zjadłem chicken biryami, znaczy ryż basmati gotowany z kawałkami kurczaka w przyprawach podawany z jogurtem. Nie byłem w stanie zjeść całej porcji, tak duża była. Nie byłem też w stanie zapamiętać nazw tego co zjadł Michał. Zestawił to danie ze wszystkich zakamarków karty. Musiało być jednak znakomite. Strasznie polubiłem miejscówkę daną. Ja polecam!

zdjęcie pochodzi ze strony restauracji Curry House na Facebooku

 

Saturday, June 30, 2012

Jedząc i tocząc.

Upalnie w mieście. Trochę może to meczące, ale w końcu mamy lato. Po różnych wyjazdach wreszcie spędziłem sobotę w pracowni jedząc i tocząc. Dzisiaj obiad przygotowany przez Dorotkę - ryż jaśminowy z cukinią, mięskiem wołowym, koperkiem, pietruszki natką, młodym czosnkiem i cebulką, przyprawiony kurkumą między innymi. Pojadło się! A na deser ciasto ludowe, prawdopodobnie miodownik. Trzask prask i po ciastku! Toczy się flakony takie jakieś. Jak który się uda jako tako, to sie go psuje trochę. Wyborna zabawa:) Polecam! W ogóle polecam zajęcia w naszej pracowni w czasie wakacji, gdyż nie zamyka się!!!





Friday, June 29, 2012

Makaroni.

Że niby po wczorajszym? Raczej nie, po prostu takie danie syn Michał dziś wymyślił. Ale może po wczorajszym, nie wiadomo, nie pytałem. Ale patrz pan, niby taki prosty makaron spaghetti, a jak go zrobić z sosem ze świeżych pomidorów i odrobiną blanszowanego szpinaku, świeżą bazylią, posypać tartym parmezanem, to smak wychodzi niemiłosierny! Na deser czereśnie i odrobinę orzechów w czekoladzie. Kupiliśmy jeszcze ogórki małosolne na przystawkę, ale zapomniało się zjeść. Się zdarza...

Bardzo pięknie przepraszam za jakoś zdjęć, ale jakoś wyczerpała mi się bateria w aparacie i trzeba było telefonem.






 

Tuesday, June 19, 2012

Sezonowo.

Dziś jedliśmy sezonowo. Poprzednio też było sezonowo, ale dzisiaj to ho, ho! Michał przygotował chłodnik litewski, z jajkiem oczywiście. Młode ziemniaczki z koperkiem, a na deser czereśnie ciemne. Zdjęcia uwidaczniają zdarzenie od początku do końca. Ten wazonik zaś wykonałem i udekorowałem chyba ze dwadzieścia lat temu, w czasach kiedy pracowałem w manufakturze moich przyjaciół w Sobieszowie. Pozdrawiam:) Jedzcie zdrowo i kupujcie rękodzieło!






 



Friday, June 1, 2012

La Mama.

W Dzień Dziecka poszliśmy z synem Michałem zjeść obiad na miasto. Wybraliśmy nigeryjską restaurację La Mama, której okna widywałem jeżdżąc tramwajem do domu i wiele razy myślałem aby wstąpić. Dzisiaj wstąpiliśmy i zjedliśmy naprawdę super obiad.  Akwukwonri Oyibo, gulasz, którego nazwy nie pamiętam i Azu, popijane świetnymi nigeryjskimi piwami. Dzień Dziecka jak się paczy!

Miasto powoli wchodzi w euro. Ciekaw jestem bardzo jak to wszystko będzie wyglądało. Pozdrawiam i dzięki za odwiedziny!

zdjęcie pochodzi ze strony restauracji la Mama



Tuesday, May 8, 2012

Wyżyna smaku.

Czyli obiad z synem Michałem. On zgotował. Zdjęcie raczej kiepskie ale był to łosoś zapiekany w sosie pomarańczowym, pod przykryciem z duszonego pora. Do tego doskonały ryż i brokuł z musztardowo-miodowy winegretem. Na deser strucla serowa z cukierni przy Dąbrowskiego. Palce lizać i po ścianach mazać!


Monday, October 3, 2011

Back in the city = Z powrotem w mieście.

Came back from my lovely Lower Silesia, south-west part of Poland, near the borders with Germany and Czech Republic. I was there to met my Mum, and my sister's son Marek. I try to be there ones a month. The weather was beautiful, the far better then was during the summer.
---------------------------------------------------
Wróciłem z mojego ukochanego Dolnego Śląska. Odwiedzałem jak zwykle moja Mamę i siostrzeńca Marka. Staram sie tam być przynajmniej raz w miesiącu. Pogoda była przepiękna, prawdę mówiąc dużo lepsza niż w czasie lata. 



my new scurf and bottle of water
nowy szaliczek i kropla beskidu

Jelenia Góra valley from the train
Kotlina Jeleniogórska z pociągu

the railay station in Jelenia Góra
stacja kolejowa w Jeleniej


Thursday, September 15, 2011

The tea with Michael = Herbatka z Michałem.

...with my son Michael who came back from his vacation on the Balcans. The coffee "Kawalerka" at the Wilson Circle, Warsaw. The word "kawalerka" has got two meanings in my language. It means a bachelor apartment, and young people in general. On the left from this place is kebab bar, and more far on the left you can get great hot sandwiches. But not so long ago there were only banks here!  
Yesterday I will be glazing pots for Saturday's gas firing with my friend Mati, ha!
-----------------------------------------------------------
...z moim synem Michałem po jego powrocie z wakacji na Bałkanach. Klubokawiarnia "Kawalerka" przy placu Wilsona. Spotyka się tak kawalerka, ale nie tylko. Obok po lewej jest doskonały kebab, a jeszcze dalej na lewo dają ciepłe kanapki. A nie tak dawno jeszcze królowały tutaj banki!
Jutro kończę szkliwić naczynia do sobotniego gazowego wypału z Matim, ha!

Sunday, July 24, 2011

Nie mam...

Nie mam ważkich  tematów ceramicznych do opowiedzenia. Pewnie by się znalazły gdyby dobrze poszukać, ale mi się nie chce. Wróciłem przed tygodniem z 2 tygodniowego pobytu na Dolnym Śląsku i do tej pory nie mogę się w pełni wdrożyć w ceramiczne robote. Naprawdę mam bardzo dużo rzeczy do zrobienia na wielu polach, ale jakoś nie idzie...

Pojechałem za to z Michałem synem do ikei bo chciał kupić sobie nowe łóżko. Niedzielne przedpołudnie ikei, to takie typowe, rodzinne zajęcie. Wychodząc zjedliśmy po hot-dogu, ja normalnego, On takiego z ogóreczkiem. Po obiedzie natomiast...Obiad zupa brokułowa i racuchy z papierówkami, no ja nie mogę! Po obiedzie więc pojechaliśmy z Dorotką na spacerek w okolice buw-u, czyli biblioteki uniwersyteckiej. Oni tam zrobili ogrody na dachu biblioteki, można na nie wchodzić i patrzeć się. Na rzekę na przykład. My patrzyliśmy trochę na rzekę,a trochę na burzę, która się szybko przybliżała od wschodu.   





Jak byłem w Cieplicach to znalazłem tam zdjęcia moich kolaży z lat 1993 i 1997. Wysyłałem je wtedy na konkurs w Bautzen, Niemcy. Nie zdobyły żadnej nagrody, ale była tam potem bardzo ładna wystawa pokonkursowa. Kiedy zawoziłem prace na wystawę trochę zwiedziłem to urocze miasteczko. Na wernisaż pojechałem z moim przyjacielem Marianem, udzieliłem jakiegoś przekomicznego wywiadu dla lokalnej gazety. To był rok 1998...


Więcej kolaży na moim blogu rysunkowym. Zapraszam!

Friday, July 1, 2011

Thursday, August 5, 2010

Glazing for wood = Szkliwienie do wypału w drewnie.

Yesterday's evening my son Michael visited me in the studio. He loves photographing so took some photos of me glazing pots for wood firing in the second half of this month. I' very exited thinking about this firing...See the pics.
-------
Odwiedził nas wczoraj w pracowni mój syn Michał, zjedliśmy bardzo dobry obiad ale zapomniałem go sfotografować. Po obiedzie szkliwiłem naczynia do naszego najbliższego wypału w piecu na drewno, w Czarnym, za dwa tygodnie. To już za dwa tygodnie ! 

Michael = Michał znaczy