Pages

Sunday, January 27, 2013

Bieganie i toczenie.

Kupiłem biegówki! Od dawna o tym marzyłem. Jeżdżąc do Szklarskiej spotykałem ludzi z biegówkami w drodze do Jakuszyc. Słuchałem ich rozmów, z kilkoma z nich się zapoznałem i rozmawiałem o bieganiu, patrzyłem na ich zapał, zadowolenie i byłem pewien, że w tym bieganiu musi być coś fantastycznego. Oto kilka dni temu kupiłem swoje własne, używane Traki, i teraz uczę się biegać korzystając z cudownego śniegu. Pierwszego dnia poszedłem na Kępę Potocką. Mam blisko z pracowni. Po osiemnastej, było ciemno, więc nikt mnie za bardzo nie widział. Pierwszy raz przewróciłem się po pięciu metrach. Potem już nie liczyłem.... Przewracałem się tak jakieś półtorej godziny. Do pracowni ledwo się dowlokłem. Bolało mnie wszystko, a na drugi dzień jeszcze więcej. Następnego dnia zobaczyłem ślad w Parku Żeromskiego, to na tym zdjęciu poniżej. Ktoś już tam był, cudownie! Daleko nie miałem, to jest dokładnie po drugiej stronie ulicy! Wybrałem sie tam wieczorem, też tak jakoś po osiemnastej, tym razem na jakąś godzinę. Minus piętnaście, czy coś koło tego, prawie żywej duszy w parku, iskrzący się śnieg i wielki srebrny księżyc. Cóż może być przyjemniejszego. Nie przewróciłem  się ani razu!! 
Trochę mnie smuci to wtorkowe ocieplenie...
Z przyjemnością też dziś toczyłem. Duże patery i talerze. Bardzo dziękuję za odwiedziny:)



Saturday, January 12, 2013

Sobotnie przedpołudnie.

Doskonała kawa z kupresu, kafetierki, makinetki czy jak kto woli perkulejtera. Uwielbiam te wszystkie nazwy, tak jak uwielbiam mój ekspres do kawy kupiony albo dostany w prezencie już nie pamiętam kiedy. Ta dana filiżanka ze spodkiem do espresso też mocno historyczna. Wszystko ma znaczenie. Pada śnieg. Po prostu jest cudownie! Za jakiś czas idę do pracowni się zmagać. Miłego dnia :)



Sunday, January 6, 2013

Nowe kubki z uszami.

No. Poszłem na chwilę do pracowni. Oczywiście, że wiem, że powinno się pisać "poszedłem". Poszłem więc do tej pracowni na chwilę, bo powinienem już ćwiczyć wychodzenie, oraz chciałem ogarnąć to wszystko czego nie udało mi się ogarnąć przed zapakowaniem się do łóżka. Zrobiłem przy okazji kilka zdjęć. Telefonem, więc zdjęcia takie sobie, zupełnie nieprofesjonalne. Ha, ha, ha, że niby jak zrobię aparatem, to będą profesjonalne? Ale się uśmiałem normalnie! Śmiech to zdrowie, więc przy okazji troszkę bardziej wyzdrowiałem. Opłacało się. Ostatni piec był na 1150 stC i zawierał niewielką serię nowych kubków z czerwonej gliny dekorowanych pobiałką i palcem. Chciałem aby były proste, trochę ludowe, ciepłe w wyglądzie oraz nadawały się do picia czarnej herbaty za 5,80 PLN za 100 gram. Wydaje mi się, że dają radę:) Uszy na zdjęciach zdają się być za duże, ale tak nie jest. To znaczy trochę tak jest, są duże, a w perspektywie wyglądają gigantycznie. Ale tak naprawdę są ok. Trzyma je sie bardzo wygodnie. To ważne! Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny:)









Saturday, January 5, 2013

Ostatnie parówki!

Parówką ostatni raz można się dziś w Warszawie przejechać. Chodzi o słynne tramwaje "trzynastki" 13N z chorzowskiej fabryki Konstal. Pierwszy egzemplarz trafił do miasta w 1959 roku. Te harmonijkowe drzwi, wycie w czasie jazdy, cudowne! Odchodzą do historii i właśnie dziś można się nimi przejechać na pożegnanie. Od 14:30 do 18:30 jeździć będą z pl. Narutowicza do pętli przy Teatrze Powszechnym. Ja nie skorzystam bo siedzę w domu od kilku dni i się leczę z wyjątkowo upartej infekcji. A może kilku upartych infekcji, już sam nie wiem. Szkoda gadać, skończyło się antybiotykiem. Tak czasem bywa. Przed położeniem sie do łóżka rozpakowałem piec z kilkoma ładnymi naczyniami ale nie miałem okazji ich sfotografować. Wytoczyłem też kilka nowych kubków z nowej czarnej gliny, ale nie zdążyłem dokleić uszu. Nie byłoby tego wszystkiego gdyby zima przyszła jak należy! 
Nie będę też w Forcie Sokolnickiego na pokazie zdjęć Tomasza Pawłowskiego, przy okazji wydania książki  "Przedwojenny Żoliborz - nieznane fotografie". Bardzo żałuję...