Zupełnie zapomniałem o tej zaistniałej jakiś czas temu nazad małźeńskiej koordynacji na polu twórczym. Szczęśliwie przypomniałem sobie przed kiermaszem. Było tak, że ja uformowałem szereg naczyń użytkowych, niejednokrotnie wykorzystując koło garncarskie, podczas gdy moja małżonka Dorotka dokonała aktu zdobienia. Piekne to było dokonanie i godne. Efekty naszej pracy ilustrują poniższe plansze. Ostatnia natomiast przedstawia małe naczynie, które od początku do efektywnego końca jest dziełem łaskawych rączek mej małżonki. Istne wabi sabi! Dziękuję. Przepraszam. Proszę. Zapraszamy na kiermasz w tę sobotę. Ę, ą.
No comments:
Post a Comment