Jestem w Cieplicach. W domu. W jednym z domów. Za mną bardzo miły dzień. Taka pogoda jak dziś to jest w listopadzie jednak prezent od natury. Choć jeżeli zdać sobie sprawę, że prawdziwego deszczu nie było od kilku miesięcy, to ten prezent jest nie teges. Chodzi o to, że wody mało w ziemi. Ale nie ma co, z prezentów należy się cieszyć. Grzecznym trzeba być. Więc byłem grzeczny i pojechałem do Jeleniej rowerem, odwiedziłem cmentarz, wypiłem kawę w Kukutu Cafe (http://kukutu.pl/) poznałem Anię, żonę Roba, posiedziałem tam trochę chłonąc niezwykłą atmosferę tego miejsca. We wtorek Bieg Niepodległości, przyjemne 10 kilometrów z Placu Ratuszowego do Term w Cieplicach. Wygram? No jasne, ten bieg wygrywa każdy kto przekracza linię mety. Jest tak, że przekraczasz linię mety i wygrywasz, a jeżeli będziesz miał szczęście to zajmiesz pierwsze miejsce. W moim wypadku potrzeba by było naprawdę dużo szczęścia:)
Na ostatnim zdjęciu słońce zachodzi gdzieś nad Izerami. Powiem Wam, że piękny to widok! Dobranoc...
No comments:
Post a Comment